Rano postanowilam jeszcze chwile podrzemac, zamknelam oczy i powoli zapadalam w sen. Gdy juz bylam bardzo senna przyszlo mi na mysl, by przecwiczyc metode z lina. Wyobrazilam sobie, ze zwisa ona ze sufitu (nad klatka piersiowa). W myslach chwycilam owa line lewa reka i powoli zaczelam wspinaczke.

Z poczatku nic nie odczułam az tu nagle, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, podnioslam naprawde reke astralna. Dokladnie czulam, jak reka unosi sie, podczas gdy naprawde lezala ona nieruchomo na lozku. Z prawa reka mialam troche trudnosci - to bylo dziwne, ale nie moglam oddzielic jej najmniejszego palca. Ciazyl mi okropnie i z wielkim trudem podnioslam w koncu i te reke. Liny tak naprawde nie wyczuwalam, jednak kontynuowalam wspinanie. Nagle przyszly wibracje! Odczulam je tak, jakby byly momentem wydostania sie mojej duszy z ciala. Nie slyszalam nic, bylo cicho, nadal wspinalam sie po wyimaginowanej linie. Przeleciala mi przez glowe mysl - nie moge juz dalej sie wspinac, bo przeciez uderze wkoncu o sufit! Musze tu wspomniec, ze nic wtedy nie widzialam, mialam czern przed oczyma. Pomyslalam, ze jestem wystarczajaco wysoko. W tej samej chwili znalazlam sie kolo lozka twarza obrocona do drzwi. Juz widzialam wszystko! To bylo niesamowite, przede mna dokladny zarys drzwi, sciany, mebli... bylo szaro. Przez chwile pomyslalam, by przeleciec przez zamkniete drzwi ale powstrzymalam sie - nie bylam jeszcze gotowa na to, by oposcic pokoj. Odwrocilam sie w strone mebli. Widzialam polki, klatke z kanarkiem (spal). Postanowilam spojrzec w kierunku lozka choc amatorom w tej dziedzinie odradza sie tego stanowczo, gdyz mozna doznac malego szoku. Spojrzalam na siebie! To bylo dziwne, cialo wydawalo mi sie zupelnie obce, jakby ZBYT MALE, szare... Dobrze, ze bylam przykryta po pachy, gdyz chyba nie znioslabym widoku calej reszty. Natychmiast odwrocilam sie. Ponownie patrzylam na meble. W tej samej chwili odczulam problemy z unoszeniem sie w pozycji pionowej. Nogi lecialy mi do gory, glowa opadala w dol. To bylo prawie ze komiczne. Nie moglam sobie poradzic. Unosilam sie kilka cm nad podloga - nie czulam jej, bylam raczej normalnego wzrostu, nie zwracalam uwagi na wyglad swojego astralnego ciala (mialam wrazenie, ze nie bylo go widac). Aby utrzymac pozycje pionowa musialam delikatnie poruszac sie. Polecialam w kierunku ciala ale nie patrzylam na nie. To zadziwiajace, ze wszystkie przedmioty w moim pokoju byly zupelnie normalne i na swoim miejscu. Lozko mialo swoje normalne ksztalty, pokoj byl zwyczajny, zaslonki zaciagniete. Bylam juz nad lozkiem. Nie odczuwalam  zadnego strachu - przybralam pozycje pozioma (patrzylam na sufit) i powoli zaczelam opadac w kierunku ciala. Poczulam  lozko pod plecami ale mialam wrazenie, ze nie polaczylam sie z cialem. Nie czulam go, nadal bylam swobodna, cialo nie ograniczalo mnie. Nie odczulam tez samego przelecenia przez koldre. Poruszylam jednak palcami lewej reki. Wyczulam je, bylam juz w ciele. Powoli wracalo czucie, po kilku chwilach czulam juz cale swoje cialo, nadal bylo cicho i spokojnie. Bylam ciekawa, co sie stanie, jesli znowu pomysle o linie i sprobuje wspiac sie na nia. UPS - od razu powrocily wibracje i dokladnie czulam jak wydostaje sie powolutku z ciala. Zaprzestalam jednak cwiczyc wspinaczke i opadlam ponownie a wibracje odplynely. Ale ciekawosc byla silniejsza i jeszcze raz unioslam rece - i znowu przyszly wibracje. Przemoglam sie jednak i pomyslalam, ze na dzisiaj to juz dosyc tych cwiczen. Ponownie poruszylam palcami u rak w celu dokladnego rozbudzenia.

Nastepnie zapadlam w niekontrolowany sen i obudzilam sie po godzinie. Tym razem przeciagnelam sie porzadnie by nie zapasc ponownie w sen. Wstalam i opisalam to zdarzenie w zeszycie.